poniedziałek, 16 maja 2016

 Dom to nie muzeum, czyli co skrywają cztery kąty..

...czas już okna myć wielki
wyszorować dywany
polerować mebelki
wieszać czyste firany...
fragment wiersza Lucyny Cieślik 'świąteczne porządki
Niestety powyższy fragment odnosi się do zbliżających się świąt, a nie do wizyty pośrednika, wykonywającego sesję zdjęciowa mieszkania, czy przeprowadzającego prezentację potencjalnym klientom.
O stanie mieszkań można by dużo pisać, wprawdzie popularyzacja home stagingu przynosi rezultaty; jednak w małych miejscowościach takie rozwiązania są sporadycznie stosowane, rzadko mamy do czynienia z domem przygotowanym do zdjęć , gdzie zadbano o elementy dekoracyjne, atrakcyjne dla oka, zapachowe- pobudzające zmysły, czy kolorystyczne. Niekiedy ciężko nawet o posprzątanie mieszkania, schowanie osobistych przedmiotów- wszak „Dom to nie muzeum, tu się mieszka”.
Jednak czy cały internet musi oglądać nasze ulubione majtki w kwiatki, czy stanik suszący się na kaloryferze w łazience, wiedzieć; że na śniadanie były płatki lub kanapki z ogórkiem, czy że nasze lśniące włosy zawdzięczamy „Familijnemu”. Właściciele nieruchomości na szczęście potrafią i chcą współpracować- trzeba ich tylko zaprosić do wspólnego przygotowania pomieszczenia do zdjęcia- wyniesienie ubrań porozrzucanych po pokoju, zaścielenie łóżka, czy zamkniecie klapy od sedesu, nie pozostają zwykle bez reakcji. Zdarzają się jednak mieszkania, których posprzątać w 5 minut po prostu się nie da;  jak tu

czy tu:

A o ile więcej będzie chętnych do prezentacji, gdy zamiast takiej łazienki, 


mają do wyboru taką:








Z pracy wzięte:                                                   
Miałam w sprzedaży mieszkanie, gdzie wszystkie szpargały właściciel zawinął w dywan. Każdy oglądający pytał, czy tam  ukryte jest ciało...
I na koniec najbardziej hardcorowa prezentacja, jaką wspominam; klucze od mieszkania wystawionego na sprzedaż przekazał nam najemca, bo akurat nie mógł wyskoczyć z pracy. Wchodzimy; panuje znaczny bałagan, po oględzinach parteru idziemy na pierwsze piętro, a tu na schodach przeszkoda- majtki z przyklejoną podpaską( „masłem do góry”). Cóż- może najemca chciał jeszcze trochę pomieszkać...



15 komentarzy:

  1. Super spostrzeżenia i język! :) Szukając mieszkania, sami trafiliśmy na kilka podobnych perełek. Takie doświadczenia, maja jedną ogromną zaletę - zaczynamy dostrzegać na co lokatorzy zwracają uwagę oglądając mieszkanie i możemy się na tych błędach uczyć wynajmując swoje nieruchomości.
    Super zapowiadający się blog! Będę tu wracał :)
    Dawid

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno sprzedawaliśmy z mężem mieszkanie. Najpierw próbowaliśmy samodzielnie, ale po zamieszczeniu ogłoszenia nie odezwał się nikt poza dwoma biurami nieruchomości. Postanowiliśmy skorzystać z tych usług. No i bez wpadek się nie obyło ;) Pięknie posprzątałam mieszkanie do zdjęć, ale powiesiłam na kaloryferze ścierkę do mycia podłogi. Nosz kurcze, nie zdjęłam jej. Zorientowałam się, gdy pani wyszła po zrobieniu zdjęć ;/ Po jakimś czasie odezwali się klienci, ale znaleźli nas po ogłoszeniu, które dodawaliśmy osobiście, bez pośrednika. Ja wtedy byłam u rodziców, bo doglądałam budowy naszego domu. Mąż był w pracy i umówił się z klientami na pół godziny po powrocie z pracy. To było chyba najszybsze sprzątanie mieszkania, bo przez moją kilkudniową nieobecność, nie wyglądało ono rewelacyjnie, więc musiał je doprowadzić do porządku. Już następnego dnia otrzymaliśmy telefon z decyzją o kupnie naszego mieszkania, udało się! :) Jestem zdania, że schludne i posprzątane mieszkanie to połowa sukcesu w sprzedaży. Sama nie chciałabym kupić lokalu, który na zdjęciach w ogłoszeniu ma w zlewie stertę nieumytych naczyń. Takie drobiazgi jednak oddziałują na całokształt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie to ujełaś. Ja jak kiedyś szukałąm mieszkania to właśnie widoka walających się w nieładzie rzeczy i syf mnie odsreaszał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe przykłady:) rzeczywiście to może nie zachwycić potencjalnego kupca:)
    Pozdrawiam
    http://e-zarabianiewdomu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hardkory do kwadratu! Ten kibel i podpaska rządzą!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś o tym wiem, sami ostatnio remontowalismy. Zdjęcia prze i po mistrzostwo. Widać ogrom włożonej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak z innej beczki, to nie mogłabym tak mieszkać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojejku. Nigdy nie miałam doświadczenia ze sprzedawaniem mieszkania ale... żeby taki syf był?;p Masakra!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech czasy kiedy wynajmowałam mieszkanie na szczescie juz mineły i teraz ciesze sie swoim, nowym i czystym gniazdkiem

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio sama przeglądam wiele ofert i czasem niedowierzam jakie kwiatki można tam znaleźć ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Czy w dywanie ukryte jest ciało?" :) Padłam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety w Polsce jeszcze jest wiele do zrobienia w kategorii uświadamiania osób chcących korzystnie sprzedać lub kupić mieszkanie. Kiedy kupowaliśmy mieszkanie 4 lata temu to co widzieliśmy to była istna masakra - nawet w mieszkaniach w których nie było mebli O.o

    Nie wiem dlaczego tak ciężko zrozumieć, że mieszkanie odświeżone i dobrze zaprezentowane można sprzedać/wynająć korzystniej niż zapuszczoną ruderę o takim samym metrażu.

    W planach mamy sprzedaż mieszkania i podstawowymi rzeczami o które chcemy się zatroszczyć to własnie jego odświeżenie - wyszorowanie ścian, może nawet odmalowanie, a przede wszystkim gruntowny porządek;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To co piszesz jest przerażające. Ja sama miałam okazję raz oglądać mieszkanie bo byłam nim zainteresowana jako kupujący i uderzyło mnie to, że właściciele nie zadali sobie nawet trudu żeby ogarnąć przestrzeń. No cóż, jak dla mnie to po prostu nie mieli ochoty się go pozbywać więc skutecznie wszystkich odstraszali.

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tym "ciałem" i podpaska to wygrali...masakra

    http://badz-lepszym-kazdego-dnia.blogspot.com/2017/01/jestes-proaktywny.html :)

    OdpowiedzUsuń