środa, 25 maja 2016

W domach z betonu...

Wrrrrrrrrrrrr, 7 rano sobota, słychać warkot wiertarki. Fajnie; sąsiad montuje nową półkę, albo kładzie panele w przedpokoju. 
Takie są uroki mieszkania w bloku, cienkie ściany z betonu niosą dźwięki- pani Alina się kapie, pan Antoni nuci „...ale ale Aleksandra.." , głowa rodziny pokrzykuję na niesforne pociechy. Piony wentylacyjne niosą także zapachy; na śniadanie jajecznica, na obiad frytki i ryba, ups sąsiadce z góry przypalił się bigos. Przesuwanie mebli nad głową, czy jazda rowerkiem (bo Franuś jest taki aktywny, a pogoda deszczowa); takie sytuacje to codzienność. Są też i plusy: bloki są raczej bezpieczne, większość sąsiadów to  rodziny z dziećmi i osoby starsze.
                                                  zdjęcie z   www.demotwatory.pl
Budynki są zadbane; wspólnoty i spółdzielnie reagują na bieżące potrzeby mieszkańców, wejścia są  na domofon, klatki schodowe czyste.
Osiedla oferują całą rozwiniętą infrastrukturę; sklepy, przedszkola, szkoły, przychodnie, skwery, place zabaw.
Ciekawostki: 
-w bloku z betonu, upalanym latem, mieszkanie na czwartym  piętrze jest o 30% bardziej duszne, niż identyczne mieszkanie piętro niżej,
-najbardziej chętnie są kupowane mieszkania(kolejność malejąca): 1 piętro, 2 piętro, parter, 3 piętro, 4 piętro,
-zauważyłam taką tendencję, że młode rodziny, które zakupiły mieszkanie w  bloku (ok 25-30 latkowie),  po kilkunastu latach spędzonych "w betonie", podejmują decyzję o sprzedaży mieszkania i kupnie domku  na peryferiach miasta  lub na wsi, ewentualnie szukają domu na zamianę (ok 45-50 latkowie),
-mieszkania na 4 pietrze są nawet 30% tańsze, niż takie same nieruchomości na 1 pietrze: niestety klienci nie przyjmują tego faktu do wiadomości: sprzedając 40m2 na 4 piętrze nie uzyskamy ceny, żeby kupić taką samą nieruchomość na 1 piętrze (a najlepiej żeby ze sprzedaży, starczyło na zakup nieruchomości, notariusza i prowizję biura nieruchomości). Trzeba z czegoś zrezygnować- ze standardu, metrażu, rozkładu, balkonu- z czegokolwiek: 
-No wie Pani- ja miałam takie piękne mieszkanie i szukam czegoś podobnego. 
-No, ale skoro było takie piękne, to po co Pani sprzedawała?
-No bo było na 4 piętrze a ja nie mam siły wchodzić, chcę takie same na 1 piętrze.
No właśnie. Wszyscy chcą. Nie da się sprzedać czegoś tańszego a kupić za tą samą kwotę coś droższego, nie da się sprzedać  Samsunga S 4 a kupić Samsunga S7, najlepiej z obudową....




poniedziałek, 16 maja 2016

 Dom to nie muzeum, czyli co skrywają cztery kąty..

...czas już okna myć wielki
wyszorować dywany
polerować mebelki
wieszać czyste firany...
fragment wiersza Lucyny Cieślik 'świąteczne porządki
Niestety powyższy fragment odnosi się do zbliżających się świąt, a nie do wizyty pośrednika, wykonywającego sesję zdjęciowa mieszkania, czy przeprowadzającego prezentację potencjalnym klientom.
O stanie mieszkań można by dużo pisać, wprawdzie popularyzacja home stagingu przynosi rezultaty; jednak w małych miejscowościach takie rozwiązania są sporadycznie stosowane, rzadko mamy do czynienia z domem przygotowanym do zdjęć , gdzie zadbano o elementy dekoracyjne, atrakcyjne dla oka, zapachowe- pobudzające zmysły, czy kolorystyczne. Niekiedy ciężko nawet o posprzątanie mieszkania, schowanie osobistych przedmiotów- wszak „Dom to nie muzeum, tu się mieszka”.
Jednak czy cały internet musi oglądać nasze ulubione majtki w kwiatki, czy stanik suszący się na kaloryferze w łazience, wiedzieć; że na śniadanie były płatki lub kanapki z ogórkiem, czy że nasze lśniące włosy zawdzięczamy „Familijnemu”. Właściciele nieruchomości na szczęście potrafią i chcą współpracować- trzeba ich tylko zaprosić do wspólnego przygotowania pomieszczenia do zdjęcia- wyniesienie ubrań porozrzucanych po pokoju, zaścielenie łóżka, czy zamkniecie klapy od sedesu, nie pozostają zwykle bez reakcji. Zdarzają się jednak mieszkania, których posprzątać w 5 minut po prostu się nie da;  jak tu

czy tu:

A o ile więcej będzie chętnych do prezentacji, gdy zamiast takiej łazienki, 


mają do wyboru taką:








Z pracy wzięte:                                                   
Miałam w sprzedaży mieszkanie, gdzie wszystkie szpargały właściciel zawinął w dywan. Każdy oglądający pytał, czy tam  ukryte jest ciało...
I na koniec najbardziej hardcorowa prezentacja, jaką wspominam; klucze od mieszkania wystawionego na sprzedaż przekazał nam najemca, bo akurat nie mógł wyskoczyć z pracy. Wchodzimy; panuje znaczny bałagan, po oględzinach parteru idziemy na pierwsze piętro, a tu na schodach przeszkoda- majtki z przyklejoną podpaską( „masłem do góry”). Cóż- może najemca chciał jeszcze trochę pomieszkać...



środa, 11 maja 2016

Podstawowe różnice rynku: Polska - USA

 Różnice między Naszym rynkiem nieruchomości a rynkiem USA, to jak różnica między „Nutella” a „Srutellą”. Obydwie do kanapek, a smak inny.

I tak jest z zawodem pośrednika.

Na początek prawo wykonywania zawodu
Stany: Każdy stan wydaje certyfikat- odpowiednik naszej dawnej licencji. Żeby ją uzyskać trzeba mieć minimum 21 lat i trzeba ukończyć kurs, zakończony egzaminem szkolnym i stanowym. Uprawnienia są ważne 2 lata i należy je odnawiać.
U Nas do 2014 roku było w pewnych kwestiach podobnie. No właśnie było. Teraz nie trzeba mieć absolutnie żadnego wykształcenia, nawet kursu, można otworzyć biuro pośrednictwa bez szkoły, przygotowania, a co najgorsze bez żadnego pojęcia o przepisach i podstawach prawnych. Znudziła Ci się praca w piekarni, czy strzyżenie klientów- otwórz biuro nieruchomości....
Interakcja: Pośrednik-Kupujący-Sprzedający
Stany: Prezentacje oraz negocjacje odbywają się tylko za pośrednictwem agenta. Agencja dysponuje kluczami od nieruchomości, podczas prezentacji lokal prawie zawsze jest pusty. Propozycje cenowe oraz uwagi od potencjalnych nabywców przekazywane są za pośrednictwem biura.
Jak jest u Nas? Faktycznie 90% transakcji dotyczy lokali zamieszkałych. Normą jest obecność właścicieli przy prezentacji: lawirowanie pomiędzy rozszczekanymi jorczkami (to akurat najbardziej lubię), bawiącymi się dziećmi, i zaglądanie do kuchni przez ramię gospodyni smażącej schabowe jest na porządku dziennym. I sakramentalne- „Pani da mi swój numer, bo ja jeszcze z mężem, synem, babcią, panem Jurkiem chciałam obejrzeć, to się z Panią bezpośrednio umówię”. I tu zaczynają się schody...
Prowizja
Stany, gdzie ceny nieruchomości sięgają kilku milionów dolarów prowizja wynosi 4-7% i jest opłacana przez Stronę Sprzedającą.
Polska, miasto ok 60tys mieszkańców, gdzie mieszkania kosztują 100-200tys, prowizja 0-3% płatna przez Stronę Sprzedającą, Kupującą lub obydwie(dowolne kombinacje), po wielkich bólach, negocjacjach przy podpisaniu umowy pośrednictwa, następnie próby negocjacji lub uniknięcia zapłaty przy sprzedaży/kupnie. (O tym kto najbardziej negocjuje w innym poście, bo to materiał na odrębną historię....)
I na koniec współpraca między biurami...
W Stanach pracuje się na wyłącznościach, więc w większości biura obsługują Sprzedającego lub Kupującego a co za tym idzie współpracują.
U nas, jedna oferta jest w 10 biurach, więc zamiast współpracy jest konkurencja. Oczywiście staramy się przełamywać bariery, mamy udane transakcje wynikające ze współpracy, ale to wciąż rodzynki. Z życia wzięte- kilka agencji od 3 miesięcy, miało pod swoimi skrzydłami lokal do wynajęcia, zdecydowaliśmy się powiesić baner reklamowy. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy przejeżdżając zobaczyliśmy na witrynie baner konkurencji. Właściciel wyjaśnił: właściciel biura X zadzwonił z ogromnymi pretensjami; czemu wisi nasz baner a nie jego, bo- gdy przez 3 miesiące nie wisiała żadna reklama. było ok, gdy wisiał nasz, Pan X dostał przypływu sił witalnych i wykonał podwójna pracę; ściągnął ten, który już wisiał a powiesił swój... Cóż, wszyscy mają mambę- mam i ja...







czwartek, 5 maja 2016

10,9,8,7............Start

Pośrednik w obrocie nieruchomościami- zawód polegający na kojarzeniu stron transakcji (także doradztwo) przy zakupie, sprzedaży, zamianie, najmie, wynajmie nieruchomości.  To definicja z Wikipedii.
Ale bycie pośrednikiem/agentem nieruchomości to coś znacznie więcej; to połączenie wielu zawodów: detektywa, psychologa, prawnika, biznesmena, fotografa, dekoratora wnętrz, sprzątacza(kolejność przypadkowa); i jeszcze kilka funkcji by się znalazło. Jest to praca z ludźmi. Jeżeli w ogóle nie lubisz ludzi...idź na weterynarię. 
                    fotka znaleziona na Facebook- Jaśniejsza Strona Biura Nieruchomości
Żeby być dobrym pośrednikiem i zarabiać pieniądze trzeba kochać ten zawód. A uwierzcie; można ten zawód albo kochać- albo nienawidzić. Ci którzy kochają- osiągną wiele;  wyrabiając swoją markę, poznając wielu fantastycznych ludzi, docierając do miejsc niedostępnych na co dzień. Ci którzy nienawidzą- zepsują rynek, wylądują na kozetce u psychologa, a w skrajnych przypadkach  zostaną seryjnymi mordercami. Ci obojętni- odejdą i zatrudnią się jako sprzedawcy w sklepie lub wyjadą na zmywak za granicę; praca kiepska ale za to wypłata pewna...
Na imię mam Izabela (choć większość klientów zwraca się do mnie Pani Izydo), jestem pośrednikiem w obrocie nieruchomościami i kocham swoją pracę. Jest dla mnie jak narkotyk, co oznacza, że gdy mam już naprawdę dosyć, nie pomaga Tramal na ból głowy, jednak po leniwym weekendzie, urlopie, wczasach nadchodzi głód pracy, chęć nowych wyzwań i całej tej otoczki związanej z zawodem pośrednika.

Na swoim blogu uchylę Wam rąbka tajemnicy; opisze emocje ( zarówno pozytywne, jak i negatywne) jakie towarzyszą mojej pracy, przedstawię przykłady i opowiem historie na faktach, pokaże niezwykłe miejsca i interesujące detale... Ale wszystko stopniowo; wszak lubię pisać; ale tylko jak przychodzi wena...


Od dziecka przejeżdżając przez wioski i miasta, zastanawiałam się spoglądając w oświetlone okna, co kryje się za tymi murami; jaka historia, jacy ludzie, czy słychać tam śmiech, czy zimą jest ciepło, czy na Święta czuć sernik, czy ten dom lub mieszkanie tętni radością.... Teraz mogę to sprawdzić;)