Rynek, serce miasta...
Tu toczy się życie. Odbywają się koncerty, imprezy,
wyprzedaże regionalnych produktów. Tu słychać śmiech
dzieci dochodzący z lodziarni, brzęk kufli z ogródków
piwnych. Widok z okna jest alternatywą dla reality show;
podglądasz kwiaciarki, kelnerki, latorośle goniące gołębie; a
po zmierzchu rozbawione grupki młodzieży, kłócące się
pary, mężczyzn walczących niczym koguty na ringu: program 1,2,
dramat, pakiet muzyczny, czasem nawet niegrzeczny film dla
dorosłych...
Stare kamienice mają swój urok, mieszkania dla
indywidualistów, artystów, ale i typowych rodzin.
Z reguły są duże- ok 80-100, nawet 180m2, a to powierzchnia
mieszkalna domku jednorodzinnego- na takiej przestrzeni można
zrealizować wiele pomysłów i marzeń. Tylko nieliczne mają
balkony- ale balkon w Rynku jest jak szóstka w lotka...
Fajnie jak są do remontu i mają zachowane oryginalne podłogi,
futryny, stiuki; to co dla jednych jest starociem, dla innych jest
nieoszlifowanym diamentem. Do tego piwnice jak lochy, niesamowite strychy: budynki kryją w sobie wiele tajemnic.
Sąsiedzi to inna bajka; nie wszystkie mieszkania są
własnościowe, czynsze są niskie, mamy więc zderzenie dwóch
światów; kancelarie, apartamenty i meliny. Ale z sąsiadami
można żyć w symbiozie, chyba że są tacy:
fotka z filmu "Teksańska masakra piła mechaniczną"
Reasumując- zarówno bloki jak i kamienice mają swoich
zwolenników i przeciwników- jednak to kamienice są
świadkami czasów, kiedy po ulicach jeździły dorożki a po wybrukowanych uliczkach spacerowały mieszczanki w długich sukniach, to one przetrwały trudne okresy wojen, i doczekały naszych czasów: selfie, blogów i leginsów:)
fotka ze strony www.wiocha.pl
fotka ze strony www.wiocha.pl