Różnice między Naszym rynkiem nieruchomości a rynkiem USA, to jak różnica między „Nutella” a „Srutellą”. Obydwie do kanapek, a smak inny.
I tak jest z zawodem
pośrednika.
Na początek
prawo wykonywania zawodu
Stany:
Każdy
stan wydaje certyfikat- odpowiednik naszej dawnej licencji. Żeby ją
uzyskać trzeba
mieć minimum 21 lat i trzeba
ukończyć kurs, zakończony egzaminem szkolnym i stanowym.
Uprawnienia są ważne 2 lata i należy je odnawiać.
U Nas do 2014
roku było w pewnych kwestiach podobnie. No właśnie było. Teraz
nie trzeba mieć absolutnie żadnego wykształcenia, nawet kursu,
można otworzyć biuro pośrednictwa bez szkoły, przygotowania, a
co najgorsze bez żadnego pojęcia o przepisach i podstawach
prawnych. Znudziła Ci się praca w piekarni, czy strzyżenie
klientów- otwórz biuro nieruchomości....
Interakcja:
Pośrednik-Kupujący-Sprzedający
Stany:
Prezentacje oraz negocjacje odbywają się tylko za pośrednictwem
agenta. Agencja dysponuje kluczami od nieruchomości, podczas
prezentacji lokal prawie zawsze jest pusty. Propozycje cenowe oraz
uwagi od potencjalnych nabywców przekazywane są za
pośrednictwem biura.
Jak jest u Nas?
Faktycznie 90% transakcji dotyczy lokali zamieszkałych. Normą jest
obecność właścicieli przy prezentacji: lawirowanie pomiędzy
rozszczekanymi jorczkami (to akurat najbardziej lubię), bawiącymi
się dziećmi, i zaglądanie do kuchni przez ramię gospodyni
smażącej schabowe jest na porządku dziennym. I sakramentalne-
„Pani da mi swój numer, bo ja jeszcze z mężem, synem,
babcią, panem Jurkiem chciałam obejrzeć, to się z Panią
bezpośrednio umówię”. I tu zaczynają się schody...
Prowizja
Stany, gdzie
ceny nieruchomości sięgają kilku milionów dolarów
prowizja wynosi 4-7% i jest opłacana przez Stronę Sprzedającą.
Polska,
miasto ok 60tys mieszkańców, gdzie mieszkania kosztują
100-200tys, prowizja 0-3% płatna przez Stronę Sprzedającą, Kupującą lub obydwie(dowolne kombinacje), po wielkich bólach, negocjacjach
przy podpisaniu umowy pośrednictwa, następnie próby
negocjacji lub uniknięcia zapłaty przy sprzedaży/kupnie. (O tym kto
najbardziej negocjuje w innym poście, bo to materiał na odrębną
historię....)
I na koniec
współpraca między biurami...
W Stanach
pracuje się na wyłącznościach, więc w większości biura
obsługują Sprzedającego lub Kupującego a co za tym idzie
współpracują.
U nas, jedna
oferta jest w 10 biurach, więc zamiast współpracy jest
konkurencja. Oczywiście staramy się przełamywać bariery, mamy
udane transakcje wynikające ze współpracy, ale to wciąż
rodzynki. Z życia wzięte- kilka agencji od 3 miesięcy, miało pod
swoimi skrzydłami lokal do wynajęcia, zdecydowaliśmy się powiesić
baner reklamowy. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy przejeżdżając
zobaczyliśmy na witrynie baner konkurencji. Właściciel wyjaśnił:
właściciel biura X zadzwonił z ogromnymi pretensjami; czemu wisi
nasz baner a nie jego, bo- gdy przez 3 miesiące nie wisiała żadna
reklama. było ok, gdy wisiał nasz, Pan X dostał przypływu sił
witalnych i wykonał podwójna pracę; ściągnął ten, który
już wisiał a powiesił swój... Cóż, wszyscy mają
mambę- mam i ja...
Będę złośliwa ale muszę- jest także KOLOSALNA różnica w poziomie pośredników. Sprzedawałam kilka mieszkań- nigdy, żaden pośrednik nie zadał sobie trudu by sprawdzić księgę wieczystą czy stan prawny lokalu. Zazwyczaj pośrednik nie miał zielonego pojęcia do jakiego mieszkania przyprowadza klienta bo wiedział tyle co ze zdjęć, które JA zamieściłam. Nieomal na porządku dziennym były teksty "o a tu jest balkonik" - no nie, tu jest tylko okno balkonowe. Albo pretensje osoby oglądającej, że nie interesuje ją mieszkanie z przechodnim pokojem a pośrednik "ojej, faktycznie tu jest przechodni pokój". Nigdy nie udało mi się sprzedać lokalu z pomocą pośrednika. A do tego po tym jak już lokal sprzedałam wysyłałam informację do wszystkich pośrednictw, że oferta jest nieaktualna. Rok później znajdowałam jeszcze swoje ogłoszenie!! To tyle jeśli chodzi o profesjonalizm....
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś program typu "Zawody24", i była opisana sytuacja gdzie całą drogę agent zachwalał mieszkanie ze ślepą kuchnią. Nie oszukujmy się- zawsze fajniej mieć okno- ale starał się chłop jak mógł sprzedając historię " Nikt nie będzie podglądał","Ptak nie wleci", itp. A na miejscu ups- w kuchni jest okno:) Ale są też profesjonaliści w tym zawodzie, i tylko takich życzę na swojej drodze.
Usuń